"Malinowi" wzięli rewanż za jesień

Porażką 5:1 zakończyło się spotkanie w Janowicach Dużych. 

Drużyna gospodarzy ułożyła sobie spotkanie już na początku. Pierwsza bramka padła po nienajlepszej interwencji bramkarza. Zejście skrzydłowego Legsadu z lewej strony i uderzenie, które goalkeeper Kaczawy wypuścił przed siebie, a tuż przed bramką na takie coś czekał napastnik, dobijając futbolówkę do pustej bramki. Niedługo potem nadszedł drugi cios, gdy straciliśmy piłkę w środku pola. Kontra rozpoczęła się od długiego podania na prawą stronę, a następnie dośrodkowanie po ziemi, które strzałem piętą podwyższa prowadzenie na 2:0. Kaczawa trochę się otrząsnęła i próbowała atakować przede wszystkim bokami i z dystansu, ale strzały kończyły się głównie nad bramką. Ciężko było przedostać się w pole karne w światło bramki. Co nie udawało się Kaczawie, przyszło Legsadowi. Dobra wymiana piłki w środku pola wyprowadza na dogodną sytuację Emiliana Borka. Ten uderza bardzo dobrze, a piłka jeszcze po rękawicach Miłosza Kudłacza wpada do siatki. Wkrótce potem były zawodnik Kuźni Jawor ponownie strzela gola. Strata na naszej prawej stronie kończy się dośrodkowaniem na głowę Borka, który wieńczy dzieła uderzeniem w okienko. Przed przerwą jeszcze niecelne próby gospodarzy, ale po 45' mamy 4:0. 

W drugiej części spotkania gospodarze oddali pole gry naszej drużynie i czekali na kontrataki. W końcu przed polem karnym piłkę miał Maksymilian Warchoł i uderzeniem z fałsza po dalszym rogu zdobywa swoją pierwszą bramkę dla Kaczawy w rozgrywkach ligowych! 4:1. Legsad odpowiedział na to po kolejnej stracie piłki z prawej strony. Skrzydłowy kościelczan złamał do środka i mocnym uderzeniem zwiększył rezultat na 5:1. Kaczawa dalej próbowała, a Legsad kontrolując wynik nie forsował tempa. Dobra okazja w rzutu wolnego w 81', ale Miłosz Kudłacz czujnie złapał uderzenie.

fot. z okładki: Asia Jankowska/FB, Legsad Kościelec