Góra nie do przejścia
Kaczawa wraca bez punktów z Góry, tym samym przegrywając pierwszy mecz w tym sezonie.
Spotkanie rozpoczęło się od chaotycznych ataków z obu stron. Można powiedzieć, że bez większego zagrożenia obu bramek. W większości walka toczyła się w środku pola, gdzie na przemian przebijała się a to jedna, a to druga drużyna. Kaczawa biła trochę jak głową w mur przez dobrze zorganizowaną obronę rywala, natomiast Pogoń próbowała więcej skrzydłami, ale też bez poważniejszego zatrudnienia Miłosza Kudłacza. W końcu udało się trochę "poszarpać" naszym prawym skrzydłem, a rywale musieli uciekać się do faulu. Dwa rzuty wolne z prawej strony boiska przyniosły trochę zagrożenia dla bramkarza gospodarzy. Na prowadzenie wyszli jednak górzanie. W 37' akcja skrzydłem zakończona została golem na 1:0. Do przerwy wynik już się nie zmienił.
W drugiej odsłonie meczu Kaczawa podeszła wyżej, ze zdecydowanym animuszem. Próbowali wykorzystać to rywale, którzy już po dwóch minutach wyszli z kontrą dwóch na dwóch. Nasza obrona nie dała się jednak pokonać. W odpowiedzi dobra wrzutka do skrzydłowego Adama Kasperowicza, a ten nie marnuje czystej sytuacji i doprowadza do remisu. W dalszym ciągu to Kaczawa utrzymywała się przy piłce, natomiast Pogoń skupiała się na kontrach - trzeba przyznać, piekielnie groźnych. W przykry sposób przekonaliśmy się o tym w 57', kiedy to Rafał Kiernicki zbiegł do środka, przyjąl prostopadłe podanie i w sytuacji sam na sam pokonał Miłosza Kudłacza. Chwilę potem mogło być już 3:1, lecz nasz bramkarz fantastycznie obronił akcję dwóch na jednego. Jakby lekko rozbiły się szyki Kaczawy, a moment ten próbowali wykorzystać rywale, lecz Miłosz był dość czujny tego dnia w bramce. Kaczawa otrząsnęła się. W polu karnym gimnastykował się Szymon Janeczko, lecz był skutecznie powstrzymywany przez obrońców. Wyręczył go Piotr Urbański. Przejął piłkę na naszej połowie i w fantastyczny sposób odryblował 5 rywali, przechodząc pół boiska i pakując piłkę tuż obok słupka. Remis. Kaczawa wciąż naciskała, ale i Pogoń próbowała wrócić do prowadzenia, posiłkując się głównie dalekimi przerzutami i kontratakami bocznymi strefami boiska. Niestety, w 82' górną przebitkę wygrywa napastnik Pogoni, piłka spada pod nogi Michała Tyckiego, a ten z okolic pola karnego uderza i pokonuje Miłosza Kudłacza. Kaczawa rusza do huraganowych ataków, ale po chwili to rywale znów punktują. W 84' dośrodkowanie z lewej strony i kuriozalne nieporozumienie bramkarza z obrońcą skrzętnie wykorzystuje Kacper Fila, podwyższając na 4:2. Przez kolejne 10 minut gra toczyła się tylko na połowie górzan. Liczne wrzutki i podania nie kończyły się jednak skutecznymi strzałami i ostatecznie przegrywamy 4:2.
Za tydzień szlagierowy mecz z Górnikiem Lubin, który jeszcze dzisiaj rozegra swoje domowe spotkanie z Gwardią Białołęka.
Komentarze