Rezerwy przegrywają w Szczedrzykowicach
Mecz rozpoczął się dość wyrównanie, ale zakończył dotkliwą porażką.
Początek nie zwiastował większych kłopotów. Nasi zawodnicy dość śmiało poczynali sobie na połowie rywala, ale brakowało zdecydowania w okolicach 16-stki i czasami akcje nie kończyły się nawet strzałem. Orkan mocno atakował skrzydłami, które były jego najgroźniejszą bronią. Jedna z takich akcji w końcu przyniosła skutek w 17'. Podanie z boku dostał Ilya Kundro i znajdując się na prawo od bramki otworzył wynik spotkania. 1:0. Kaczawa wyrównała ekspresowo. Wzorowo w polu karnym zachował się Kacper Domagała, który przyjął piłkę, odszedł na prawą stronę, zwodząc rywala i uderzył silnie po długim słupku, doprowadzając do remisu. 1:1. Kilka chwil później Orkan niemalże skopiował wcześniejszego gola i ponownie wyszedł na prowadzenie, także za sprawą Kundro. W 30' doszło do kontrowersyjnej sytuacji. Wydawało się, że w polu karnym powalony był Kacper Domagała, ale arbiter pozostał głuchy na pretensje naszego zespołu. Z kontrą za to wyszedł Orkan i zamiast ewentualnego 2:2 zrobiło się 3:1. Sędzia tego spotkania nie miał zresztą najlepszego dnia, popełniając banalne błędu na niekorzyść obu stron rywalizacji. Do przerwy przegrywaliśmy 3:1.
Druga odsłona to dalsze ataki Kaczawy. Tradycyjnie bardzo aktywny był niezmordowany Piotr Niedbała. Dużo zamieszania robiły też rozegrania Jarosława Omańskiego oraz rajdy Adama Kasperowicza, który sprawdzał bramkarza nawet przewrotką. Wszystko jakby opadło w 59' i 61', kiedy to tracimy dwie bramki. Aktywność i wiara w zdobycz punktową naszego zespołu spadła, wkradły się błędy indywidualne oraz taktyczne. Orkan skrzętnie to wykorzystał, punktując nas jeszcze 4 razy w ostatnich 10 minutach gry.
Ostatecznie ponosimy dotkliwą porażkę aż 9:1, choć mecz ten mógł, a wręcz powinien wyglądać inaczej, a na boisku nie było widać aż takiej różnicy klas rywala, któremu oczywiście gratulujemy dobrego wejścia w sezon ligowy. Kolejne spotkanie za tydzień w Bieniowicach ze Zrywem Chełm.
Komentarze