Pogrom w Prusicach. Kaczawa na wysokiej fali.
Koncertową grę mogliśmy zobaczyć w wykonaniu Kaczawy w ostatnim meczu w tym roku. Gospodarzom pozostało jedynie przyglądać się temu, jaki scenariusz wydarzeń napisze na to spotkanie drużyna z Bieniowic.
Pierwsze kilka minut to nieco chaotyczna gra, dużo górnych piłek. Próba sił z obu stron. Przyszłość miała chrapkę zaskoczyć nas swoimi szybkimi zawodnikami ofensywnymi, ale Kaczawa także ma dynamicznych graczy, którzy potrafią "użądlić". W końcu po kwadransie zaczęła rysować się wyraźna przewaga gości. Swoje szanse mieli bracia Ceglarscy i Dawid Śliwiński, lecz defensywa prusiczan jeszcze sobie z tym poradziła. W końcu bardzo groźnie strzelił aktywny jak zawsze Szymon Janeczko. Wykazał się bramkarz, ratując drużynę Piotra Potempy. W 21' szczęścia już zabrakło, w przeciwieństwie do zimnej krwi Krystiana Ceglarskiego. Otrzymawszy piłkę od Dawida Śliwińskiego umieścił ją po ziemi przy krótkim słupku. 0:1. Kaczawa coraz bardziej się rozpędzała, lecz dość solidnie pracowała para stoperów Przyszłości, uprzykrzając życie naszym zawodnikom. Gospodarze mieli swoje pojedyncze akcje, lecz bez większego zagrożenia dla bramki Miłosza Kudłacza. W końcu w 44' Michał Śliwiński obsługuje Adriana Ceglarskiego, a ten podwyższa na 0:2. Do szatni schodzimy z takim wynikiem po dwóch bramkach braci bliźniaków i dwóch asystach braci Śliwińskich.
Druga odsłona to budowanie coraz większej przewagi. Dominacja Kaczawy była zauważalna w każdej strefie - wygrywaliśmy piłki w środku, nasi dynamiczni skrzydłowi także łatwo przedostawali się bokami, dużo na szpicy pracował dla drużyny Szymon Janeczko. Przyciśnięta Przyszłość momentami broniła się w obrębie, a nawet w samym polu karnym. W końcu zmiennik Adam Kasperowicz podaje do Michała Śliwińskiego, który podwyższa na 3:0, jakby odbierając nadzieję gospodarzom. Ci zaczęli grać bardzo wysoko, ustawiając się linią obrony na kole środkowym, mimo, że nie dalej nie prowadzili gry. To narażało ich na skuteczne prostopadłe podania z naszej strony, kilka z nich skończyło się pozycją spaloną lub brakiem skuteczności. Niemniej już 3 minuty później Adam Kasperowicz zamienia się z asystenta w strzelca, a podaje Szymon Janeczko. Osiem minut później powtórka, będąc na wprost bramki Adam strzela precyzyjnie przy samym słupku. Mamy już 0:5. W 76' fantastyczną interwencją popisuje się Michał Raczkowski. Nasz bramkarz popełnia błąd, lecz asekurujący go boczny obrońca heroicznie wybija piłkę z dużej wysokości z linii bramkowej. Niestety w 81' ryzykowne podanie naszego defensora do środka, piłkę przejmują gospodarze, a skutecznym strzałem w samo okienko wykazuje się Bartłomiej Kłos. 1:5. Tylko podrażniło to Kaczawę, która na taką okoliczność odpowiada podwójnie. W 87' rajd przez całe boisko schodząc do lewej strony wykonuje Dawid Śliwiński. Poszczególni rywale tylko odbijają się od świetnie dysponowanego stopera Kaczawy, który w końcu wykłada piłkę obok bramkarza wzdłuż linii bramkowej do Krystiana Ceglarskiego. Ten nie ma wyjścia i strzela z 5 metrów do pustej bramki. Chwilę później świetnym wyczuciem wykazał się brat Dawida. Michał kilka razy szukał pozycji do strzału, ale widząc, że nie ma miejsca zagrywa genialnie do Kamila Kontratewicza. Ten obsługuje Adama Kasperowicza i nasz zmiennik strzela hattrick'a. Bezpośrednio po tym sędzia odgwizduje koniec meczu.
Po świetnej grze i niezłej skuteczności Kaczawa wygrywa po raz kolejny bardzo wysoko, tym razem 1:7. Był to niestety ostatni mecz pierwszej drużyny w tym sezonie. Rundę jesienną kończymy na bardzo dobrym trzecim miejscu, ze stratą 1 punktu w tabeli do wicelidera z Lubina i pięciu do prowadzącej Iskry.
Zapraszamy do obejrzenia galerii zdjęciowej z tego spotkania.
Komentarze