Lider pokonany. Kaczawa lepsza od Prochowiczanki Prochowice.

Po ambitnej grze Kaczawa pokazała na boisku wyższość świeżo upieczonemu czwartoligowcowi.

Od początku to podopieczni Jarosława Pedryca próbowali szybko zdobyć bramkę i udowodnić swoja supremację w lidze. Należy przypomnieć, że w przypadku zwycięstwa zapewniliby sobie mistrzostwo ligi okręgowej. Zaprezentowali pełen wachlarz rozwiązań, atakując a to środkiem, a to bokami. Problem pojawiał się przy próbach wejścia w pole karne. Stąd też szukanie szczęścia poprzez dośrodkowania do Rafała Szumańskiego i rosłego Kamila Kochana, czasami posiłkując się także strzałami z dystansu. Nie przynosiło to większego zagrożenia dla Kaczawy. Dość pewnie grał blok defensywny, a piłki bite bliżej bramki zgarniał przyzwoicie grający na przedpolu Miłosz Kudłacz. Kaczawa nie chciała pozostać dłużna i gdy pozwoliła "wyszumieć" się gościom, sama kilka razy zaatakowała. Niemniej rajdy bocznymi strefami nawet jeśli kończyły się dośrodkowaniem, to także nie przynosiły oczekiwanego zagrożenia. W 32' dobrze grający ostatnio Karol Nikodem przeprowadził jedną z kilku tego dnia akcji środkiem. Zdecydował się na bardzo silny strzał. "Spadający liść" sprawił spore problemy Tomaszowi Wasilewskiemu. Pierwsza połowa zbliżała się do końca i kibice spodziewali się nie obejrzeć już bramek w tej części gry. Wówczas Kaczawa wyszła na prowadzenie. Groźnie uderzał Adam Popecki, lecz bramkarz sparował piłkę na rzut rożny. Dośrodkowanie wykonał Karol Nikodem, mocno podkręcając piłkę. Futbolówka skozłowała, odbiła się od Piotra Kuli i wpadła do siatki obok bezradnego Wasilewskiego. Do przerwy 1:0.

Nie takiego scenariusza spodziewali się Prochowiczanie. Z pewnością jeszcze bardziej zaskoczeni byli tym, co stało się tuż po wznowieniu gry. Rzut rożny wywalczył Marcin Kowalski. Dośrodkowywał Adam Popecki. Z piłką minęli się tak nasi zawodnicy, jak i defensorzy gości. Świetnie sytuację zamknął na dalszym słupku nasz kapitan, Adam Serenda, który niepilnowany wpakował głową futbolówkę do siatki. 2:0. Podziałało to na przyjezdnych mobilizująco. Mocno zaatakowali, próbując jak najszybciej zdobyć bramkę kontaktową. Swoje próby konstruowali głównie skrzydłami, choć trzeba przyznać, że dzięki przewadze we wzroście wygrywali także górne piłki w kole środkowym. Prochu starczyło jednak tylko na około 10 minut, po czym ich próby nie były już tak notoryczne i gwałtowne. Za to Kaczawa w dalszym ciągu nie zadowalała się dwubramkową przewagą. Więcej niż w pierwszej połowie konstruowaliśmy akcji prawą stroną. Z obu stron brakowało klarownych sytuacji strzeleckich i wydawać się mogło, że gospodarze kontrolują przebieg spotkania. W szeregi Prochowiczanki wdarło się lekkie zdenerwowanie, stąd coraz więcej prób z daleka - większość mocno niecelnych. Końcówka spotkania mogła wszystko zmienić. W 86' nierozważnie ręką w polu karnym zagrał wchodzący z ławki Jarosław Omański. Świetnie sędziujący tego dnia Pan Marcin Nawracaj pewnie podyktował rzut karny. Nieco zrehabilitował się Piotr Kula, który zdobył bramkę. 1:0. W doliczonym czasie gry piłkę meczową miał Mateusz Matulak. Dośrodkowanie z naszej prawej strony przeszło przez całe pole karne. Futbolówka odbiła się od murawy kilka razy, nie niepokojona przez zawodników obu drużyn. Finalnie trafiła pod nogi Matulaka, który jednak nie popisał się oddając słaby strzał z najbliższej odległości. Co innego Miłosz Kudłacz, który szybko zareagował i pewnie chwycił futbolówkę.

Kaczawa pokonała u siebie Prochowiczankę Prochowice, rewanżując się za wynik z jesieni. Dla zawodników Jarosława Pedryca to dopiero czwarta porażka w sezonie, ale już druga z rzędu. Ostatni mecz zagramy w Radwanicach. Zapowiedź wkrótce.

Zapraszamy do zapoznania się ze szczegółowym raportem meczowym (składy i ustawienia obu drużyn, kartki, bramki i asysty) oraz galerii zdjęciowej z tego spotkania (zdjęcia dzięki lca.pl).