Derby dla Kaczawy! Kolejny krok w stronę A klasy.
Kaczawa wygrywa niezwykle ważny mecz na szczycie i coraz wygodniej rozsiada się w fotelu lidera.
Pierwsze 5 minut to próby ataków Kaczawy. Po nich spróbował Ikar, który w efekcie wywalczył rzut wolny z 35 metrów. Wrzutka zakończyła się przejęciem przez naszych zawodników, którzy wyprowadzają błyskawiczną kontrę. Z pola karnego aż na połowę rywali piłka dostaje się po dotknięciu przez trzech naszych zawodników, każdy na jeden kontakt. Finalnie trafia pod linię do Krzysztofa Karpowicza, który ma przed sobą autostradę do bramki z prawej strony. Wykorzystuje sytuacje pędząc jak gepard, a atakując pewnie niczym lew i otwiera wynik meczu. Gra jest w miarę wyrównana, lecz z minuty na minutę coraz większą inicjatywę przyjmują goście. Nasza defensywa nie daje jednak okazji do groźnych strzałów. W 22' mamy kopię pierwszej bramki. Ponownie po kontrze ostatni piłkę w środku dotyka Sylwester Brzózka i uruchamia na skrzydle Krzysztofa Karpowicza. Nie dając się dogonić popularny Karpiu powtarza swój wyczyn i podwyższa na 2:0. Ikar nie poddaje się i 6 minut później robi pierwszy krok w kierunku wyrównania. Seria zwodów Marcina Ścisłowicza z prawej strony kończy się bardzo precyzyjnym dośrodkowaniem na 5 metr. Tam tylko czeka Maciej Sterkowiec, który z bliska głową trafia na 2:1. Obie drużyny próbowały jeszcze coś strzelić, lecz do przerwy wynik się nie zmienił. Przewagę w tej części meczu mieli goście.
Druga odsłona to walka na całego z obu stron, tak jak na mecz derbowy przystało. Na boisku często sypały się iskry, gdyż walka oprócz supremacji w gminie Kunice na najbliższe kilka miesięcy, toczyła się także o wyższe miejsce w tabeli. W przypadku wygranej Ikara to oni byliby wyżej. Na szczęście w 56' strzeliliśmy bramkę. Krzysztof Karopowicz zrewanżował się i dobrze obsłużył Sylwestra Brzózkę. Nasz czołowy napastnik podwyższa bez problemu na 3:1. Od tego momentu jakby uszło trochę powietrza i wiary w zwycięstwo z rywali. W 65' ponownie w akcji Krzysztof Karpowicz, który lobuje wychodzącego bramkarza. Piłka zmierza w okolice bramki, lecz jej tor nie kierował się między słupki. Znalazł się tam Krystian Ceglarski, który dopełnia całą sytuację. Chwilę potem Krzysztof Karpowicz huknął jak z armaty, lecz piłka jedynie obiła spojenie słupka z bramką. Lekka nonszalancja w obronie doprowadziła do gola dla Ikara. Najpierw w świetnej sytuacji do pustej bramki nie trafi napastnik gości, obijając słupek. Chwilę później Jacek Chruściel jest bardziej skuteczny i strzela na 4:2. Ostatnim akcentem meczu jest dośrodkowanie Daniela Taracińskiego do Krzysztofa Karpowicza. Ten przyjmuje piłkę tyłem do bramki, a obracając się uderza tyle silnie, co precyzyjnie. Hat-trick! Zawodnik debiutujący w rezerwach Kaczawy zdobywa tego dnia 3 bramki i zalicza 2 asysty, zostając bezsprzecznie man of the match!
To było najtrudniejsze spotkanie w tym roku, a być może i sezonie. Jednocześnie to dziewiąta wygrana z rzędu, która pozwala odskoczyć od Ikara na 5 punktów. Tuż za naszymi plecami Arka Trzebnice. Tydzień po świętach mecz z Huzarem Raszówka.
Radosław Wroński - trener Kaczawy II Bieniowice
Przeciwnik postawił nam od razu trudne warunki, ale też spodziewaliśmy się tego. To świetna drużyna i uważam, że na koniec sezonu uplasują się na 2 pozycji w grupie. Mimo naszego wyniku 5:2, to naprawdę był bardzo ciężki mecz. Zaczęliśmy grę dwoma ofensywnymi pomocnikami, czuliśmy się mocni i nie baliśmy się – poszliśmy od razu wysoko. Aczkolwiek te dwie pierwsze bramki akurat poszły z kontry. Wynik do przerwy jest konsekwencją tego, że po pierwsze poszliśmy wysoko, a druga rzecz – mamy silne i szybkie boki. To było widać – Karpowicz Krzysiek zerwał się dwa razy prawą stroną i padły dwie bramki. Potem przy 2:1 zrobiło się niebezpiecznie. Często właśnie nam się zdarza, że łapiemy jakąś zadyszkę. Ale cały okres przygotowawczy solidnie przepracowaliśmy, ciężko trenujemy i na treningach jest 100% frekwencji. Dlatego widać, że kondycyjnie wytrzymujemy wszystkie te mecze. Podobny scenariusz jak dziś był w Kochlicach , kiedy prowadziliśmy 3 : 0, a rywal doszedł nas na 3:2. Jednak nagle odskakujemy, łapiemy drugi oddech i wygrywamy te mecze. Zawsze gramy do końca i dużo strzelamy bramek w końcówce, bo mamy siłę. Nie ukrywamy – walczymy o awans. Zajęliśmy po pierwszej rundzie drugie miejsce, jeździliśmy po boiskach i zobaczyliśmy co się dzieje na meczach- stwierdziliśmy, że możemy i chcemy awansować.
Zapraszamy do obejrzenia galerii zdjęciowej z tego pasjonującego meczu (fot. oraz wywiad: Ewa Jakubowska/e-legnickie.pl).
Komentarze