Jacek Kosek pieczętuje awans Kaczawy do klasy A!
Rezerwy naszej drużyny zapewniły sobie mistrzostwo B klasy! Bohaterami meczu w Goliszowie byli strzelec czterech bramek Jacek Kosek oraz pięciokrotny asystent Piotr Niedbała.
Mecz rozpoczął się od konstruowania akcji przez Kaczawę. Trzeba jednak przyznać, że gospodarze potrafili wykorzystać atut własnego boiska i dobrze organizowali się w obronie. Ewentualne przechwyty kończyły się natychmiastowym oddelegowaniem piłki do graczy ofensywnych, w których drzemał największy potencjał Mewy. Dynamika, szybkość, siła i niezły strzał - tym charakteryzowali się napastnicy z Goliszowa. Po jednej z takich kontr wywalczyli rzut rożny w 7'. Bardzo dobrze nabiegł na piłkę Rafał Wojtkowiak i przy pasywnej postawie kryjącego go zawodnika, strzałem głową otworzył wynik meczu. Do końca spotkania pozostało jeszcze mnóstwo czasu, więc Kaczawa niczym nie zrażona dalej grała swoje. Gospodarze także nie zmienili taktyki, co przyniosło kolejne owoce. W 27' Kaczawa wykonuje rzut rożny, po którym udaje się jeszcze krótko rozegrać piłkę w polu karnym rywala. Złe podanie i błyskawiczna kontra naszą lewą stroną, z którą wychodzi Rafał Wojtkowiak i Michał Pisarski. Książkowe rozegranie dało podwyższenie prowadzenia Mewie. 2:0. W 35' Piotr Niedbała przedziera się prawą stroną, mijając rywali niczym tyczki. Dośrodkowuje piłkę po ziemi już z końcowej linii boiska. Futbolówka nie zdążyła dojść do żadnego z naszych zawodników, a w zagęszczeniu trzech obrońców finalnie Rafał Wojtkowiak pakuje piłkę do własnej bramki. Sprawdziło się powiedzenie, że napastnik we własnym polu karnym to nieszczęście. Dobre okazje do wyrównania miał Jarosław Omański, lecz zabrakło precyzji. Piotr Niedbała także mógł trafić w najlepszej sytuacji tej części meczu, lecz strzał był zbyt lekki. Jeszcze na 4 minuty przed końcem fantastycznie do uderzenia głową wyskoczył Krzysztof Bienia. Futbolówka o centymetry minęła spojenie. Do przerwy przegrywamy 2:1.
Druga połowa to zdecydowanie inny obraz gry. Grająca wcześniej poniżej swojego poziomu Kaczawa jakby odzyskała wigor, natomiast Mewa z minuty na minutę wyglądała coraz gorzej kondycyjnie. Mimo to gospodarze zdołali podwyższyć na 3:1. Niepotrzebna strata przy linii bocznej w połowie boiska skutkuje kolejną kontrą. Świetnie dysponowany tego dnia Rafał Wojtkowiak oddał strzał życia w samo okienko. Daniel Pazdro był bez żadnych szans, a tłumnie zebrani kibice popadli w euforię. Rafał Wojtkowiak w 67' wyszedł z bocznej strefy sam na sam, lecz tym razem Daniel Pazdro wygrał pojedynek. Nasz bramkarz - podobnie jak przez cały sezon - bardzo pomógł tego dnia drużynie. Kaczawa nie dała się jednak zbić z pantałyku. W końcówce meczu stało się coś, co można nazwać przebudzeniem lwa. W 72' Piotr Niedbała strzela, lecz bramkarz zdołał sparować piłkę do boku. Tam przechwytuje ją Jacek Kosek i po krótkim zwodzie zdobywa bramkę kontaktową. Już trzy minuty później mamy remis. Rajdem w swoim stylu popisał się Piotr Niedbała i świetnie dośrodkował do Jacka Koska, a ten pokonał Oskara Ewkowskiego. Podbudowana wynikiem Kaczawa zaczęła grać na 120%, a w szczególności nasze "młode płuca" - Krystian Ceglarski i Piotr Niedbała, którzy byli motorem napędowym w drugiej odsłonie meczu. W 86' ponownie Piotr Niedbała świetnie obsłużył Jacka Koska, który stanął oko w oko z bramkarzem. Wykorzystanie tej sytuacji oznaczałoby rychły awans do A klasy, a nasz skrzydłowy nie pomylił się! Skoncentrowana Kaczawa robiła wszystko, aby nie stracić prowadzenia i nie wypuścić promocji do wyższej klasy. W doliczonym czasie gry Daniel Pazdro świetnym wybiciem stworzył zagrożenie. Piłkę nieznacznie trącił głową Piotr Niedbała, ta trafiła do Jacka Koska, który ruszył z lewej strony. Po raz czwarty pokonał Ewkowskiego, tym razem strzałem po krótkim słupku, pieczętując awans i tonąc w objęciach kolegów. To był świetny mecz Jacka Koska, a cichym bohaterem jest pięciokrotny asystent Piotr Niedbała. Brawa należą się jednak każdej osobie, która walczyła (na boisku oraz poza nim) tak w niedzielę, jak i przez cały sezon, dokładając swoją cegiełkę do sukcesu.
Rezerwy naszego klubu osiągając szesnaste zwycięstwo z rzędu zapewniły sobie awans do wyższej ligi na dwie kolejki przed końcem sezonu. Dedykujemy go Piotrowi Malukiewiczowi - wiceprezesowi zarządu oraz naszemu greenkeeperowi, z okazji 35-lecia małżeństwa. Osoby, bez której nasza murawa nie byłaby w tak doskonałej kondycji, jak nasi zawodnicy!
Po meczu powiedzieli:
Radosław Wroński - trener Kaczawy II Bieniowice
Od początku do końca całą wiosnę wygrywamy wszystkie mecze i to zdecydowanie. Widać efekt naszych ciężkich treningów i pracy. Pragnę podziękować wszystkim zawodnikom, którzy przyczynili się do tego awansu. Tak jak żeśmy zaczynali, tak kończymy. Każdy z nich grał, każdy trenował – świetna atmosfera w drużynie przekładała się w meczach, na współpracy i ambitnym podejściu do gry. Zresztą na treningach frekwencja oscylowała powyżej 90% - to w tej lidze na pewno ewenement. I to wszystko miało wpływ na nasze wyniki oraz sukces awansu. Zapracowaliśmy na niego solidnie i należy nam się on z pewnością. Dziś z Mewą Goliszów na pewno mieliśmy przewagę z gry, ale gospodarze mają świetnych szybkich napastników. Dwie ich kontry ich nas załatwiły – zrobiło się 2:0 . Potem po ich błędzie pod koniec pierwszej połowy mieliśmy 2:1. W drugiej połowie – nasza strata piłki w środkowej części boiska i od razu tzw. strzał życia zawodnika gospodarzy doprowadził do 3:1. I nastąpiła wtedy nasza gonitwa za wynikiem – i w tym momencie pokazuje się nasza wielkość, gdzie przegrywając różnicą dwóch bramek jesteśmy w stanie nie tylko wyrównać, ale wygrać mecz.
Paweł Buńkowski- trener Mewy Goliszów
Było dziś blisko jak nie wygranej to przynajmniej remisu, ale w końcówce niestety sił nam już zabrakło. Jednak niezależnie od tego wyniku, jestem bardzo zadowolony z występu mojej drużyny. Potrafiliśmy się postawić zespołowi, który w przekroju całego sezonu jest najlepszy w tej lidze i zasłużenie awansował do A klasy. Gratuluję im, a nam zostało jeszcze trochę do nauki i trenowania, aby w przyszłym sezonie było lepiej. Dziś grając z liderem grupy, taktykę obraliśmy, czekać na swojej połowie, bo wiedzieliśmy że piłkarsko i motorycznie Kaczawa jest od nas lepsza, a więc czekać na okazję i kontrować od razu. Przy wyniku 3:1 nie zmieniliśmy swoich założeń, tylko trzeba przyznać - brakło nam już siły. Nie jesteśmy na to przygotowani, aby przez 90 minut kontrolować mecz i rywalizować z takim przeciwnikiem jakim są goście.
Zapraszamy do obejrzenia galerii zdjęciowej z tego spotkania (fot. oraz wywiady: Pani Ewa Jakubowska / e-legnickie.pl).
Komentarze