Ambitną grą wygrywamy z Konfeksem
Kaczawa sprawiła miłą niespodziankę licznie zgromadzonym kibicom i pokonała faworyzowany Konfeks Legnica.
Od początku meczu to Konfeks ruszył do huraganowych ataków, niejako potwierdzając swoją dwudziestojedno punktową przewagę w tabeli. Co prawda w pierwszych pięciu minutach nasi zawodnicy dwa razy przedostali się prawą stroną pod pole karne Alana Kopystiańskiego, ale przez następny kwadrans były poważne problemy aby wyjść z piłką poza własną połówkę. Zażegnanie kolejnych akcji rywali było tylko chwilowe, a futbolówka wracała w stronę bramki Miłosza Kudłacza jak bumerang, Na szczęście były zawodnik Kaczawy, Dominik Wiśniewski, nie wykorzystał dwóch dobrych sytuacji strzeleckich. Chybione okazały się także dwa inne, groźne strzały rywali, a w kilku sytuacjach dobrze z opresji wychodził a to blok defensywny graczy z Bieniowic, a to Miłosz Kudłacz. W drugiej części pierwszej połowy do głosu zaczęła dochodzić także Kaczawa, ale oprócz rzutów rożnych bez większego zagrożenia bramkowego. Do przerwy bez bramek.
Druga odsłona to ponownie liczne próby gości, którzy bardzo liczyli na drugie w tym roku zwycięstwo i dalsze liczenie się w walce o awans do IV ligi. Konstruowanie akcji środkiem, prawą i lewą stroną nie przynosiło wymiernych efektów. W 62' było bardzo blisko, gdy piłka zatańczyła niemalże na linii bramkowej, lecz przy pomoc Adama Serendy Miłosz Kudłacz drugi raz w jednej akcji skutecznie interweniował, łapiąc piłkę znajdując się niemalże w parterze. Kaczawa także miała swoje szanse, a nasze kontrataki stały się liczniejsze i groźniejsze niż w pierwszej odsłonie spotkania. Z biegiem czasu gra Konfeksu była coraz bardziej niecierpliwa. Trener Andrzej Kisiel dokonywał kolejnych zmian. Już w przerwie niezadowolony z wyniku ściągnął aż trzech zawodników. Także Adam Popecki postanowił odświeżyć zasób sił, delegując do gry Jarosława Omańskiego, Macieja Swędzikiewicza, a na koniec Krystiana Osmańskiego. Mecz zbliżał się ku końcowi i powoli zanosiło się na podział punktów. Wówczas w 87' Marcin Kowalski wycofał piłkę do Adama Popeckiego, który oddał strzał. Bramkarz sparował jego uderzenie do boku, a piłka spadła wprost pod nogi Rafała Stępnia. Ten ku uciesze publiczności i euforii graczy Kaczawy pewnie skierował piłkę do siatki. Do końca meczu zdeterminowany Konfeks dążył do wyrównania, ale nic to nie dało wobec ambitnej postawy zawodników gospodarzy.
Kaczawa wygrała 1:0 i spora niespodzianka stała się faktem. Nasi zawodnicy pokazali, że wolą walki i zaangażowaniem da się wygrać z każdym.
Zapraszamy do zapoznania się z pełnym sprawozdaniem z meczu oraz obejrzenia galerii zdjęciowej (zdjęcia lca.pl / Jan Wierzbicki).
Komentarze