Wielka jakość w Kłębanowicach i wygrana ze Zrywem.

Wielka jakość w Kłębanowicach i wygrana ze Zrywem.

Kaczawa popisała się porządnym piłkarstwem w spotkaniu ze Zrywem. 

Spotkanie w Kłębanowicach rozpoczęło się z małym poślizgiem, ze względu na nawałnicę, która przeszłą nad boiskiem. Deszcz zelżał, ale na pewno nie ostudził emocji zawodników jak i kibiców. Obie drużyny atakowały z animuszem bramkę rywali, niemniej defensywy ustawione zarówno przez Krzysztofa Synowca jak i Dominika Łysaka spisywały się tego dnia bardzo dobrze. Można by rzec, że pierwsza połowa mijała pod znakiem walki. Żaden zawodnik nie odłożył nogi, każdy za to biegał na 110%. Jednocześnie nie brakowało czystych umiejętności piłkarskich, dzięki czemu całe widowisko oglądało się wyśmienicie. W końcu jednak w 23' celne podanie Miłosza Kudłacza wykorzystał Dawid Śliwiński. Krótkim rajdem z prawej strony stworzył sobie sytuację strzelecką i technicznym uderzeniem pokonał Piotra Szpryngla. Pierwsza część meczu zakończyła się wynikiem 0:1.

W drugiej odsłonie Zryw zaatakował jeszcze mocniej, podobnie zresztą jak Kaczawa. Zrobiło się widowisko przez duże "W". Kilka razy gorąco było pod naszą bramką, lecz czujnie reagował Miłosz Kudłacz, a kiedy i on był w dużych tarapatach, wyręczali go obrońcy. Kaczawa atakowała niezwykle groźnie szczególnie prawą flanką. Swoje szanse miał Dawid Śliwiński, Michał Śliwiński i Adrian Ceglarski, lecz za każdym razem detale decydowały o braku podwyższenia prowadzenia. W końcu udało się w dość nieoczywistej sytuacji. Górną piłkę i małą przebitkę w polu karnym wygrał Kamil Kontraktewicz i plasowanym strzałem podwyższył prowadzenie na 2:0. Taki wynik całkiem podrażnił gospodarzy. Już chwilę później prostopadłe podanie wyprowadziło Pawła Wolanina na okazję "oko w oko" z naszym golkiperem. Napastnik Zrywu wykorzystał szansę, strzelając kontaktowego gola. Wówczas Kaczawa ruszyła do zmasowanych ataków, które nie przyniosły skutku. Ponownie zerwał się Zryw i kiedy wydawało się, że niewykorzystane okazje się zemszczą i stracimy bramkę, stało się odwrotnie. Po faulu Alana Lecha na Krystianie Ceglarskim sędzia wskazał na wapno, a do piłki podszedł Michał Śliwiński. Piotr Szpryngiel dobrze wyczuł jego intencje.

Nie dość, że skutecznie obronił, to jeszcze Zryw poszedł z groźną kontrą, która zakończyła się poprzeczką. W samej końcówce spore zamieszanie przed polem karnym i heroiczna interwencja Miłosza Kudłacza. Piłkę przed pustą bramką przejął Piotr Urbański, wyjaśniając sytuację. 

Ku uciesze naszych licznie zgromadzonych fanów wygrywamy 1:2. Zwycięstwo drużyna zadedykowała Jarkowi Omańskiemu. Nasz doświadczony i zasłużony dla Kaczawy zawodnik kończył tego dnia równo 40 lat. Wszystkiego najlepszego! Cała drużyna odśpiewała z tej okazji gromkie "sto lat!":

Po meczu powiedzieli...

Krzysztof Synowiec - trener Kaczawy Bieniowice

Kolejne gratulacje dla moich chłopaków za determinację i wolę walki do końca. Ale trzeba też przeciwnikowi oddać sprawiedliwość – grał dobry football. W pierwszej połowie przeciwstawialiśmy się jemu, tym, że nie pchaliśmy się gdzieś tam wysoko, tylko czekaliśmy na okazję. A one na szczęście były. Zryw też miał swoje okazje i na pewno mecz kibicom podobał się. Kłębanowice to przeciwnik bardzo wymagający i pewnych błędów nie ustrzegliśmy się, nad którymi w tygodniu będziemy pracować. Takim była strata bramki – boczny pomocnik z bocznym obrońcą za wysoko poszli, co wykorzystali gospodarze. Ale podsumowując : zagraliśmy to co sobie założyliśmy, wyczekaliśmy przeciwnika i w odpowiednim momencie poszliśmy kontrą. Po stracie bramki Zryw próbował wynik wyrównać, weszła trochę nerwowość. Mogliśmy ten mecz spokojnie zakończyć na 8 minut przed końcem, gdybyśmy wykorzystali tego karnego. Później mieliśmy jeszcze jedną dogodną sytuacje, również zmarnowaną Ale na szczęście do końca spotkania udało nam się utrzymać przewagę bramkową. Cenne te trzy punkty, bo wywiezione z trudnego terenu.

Dominik Łysak - trener Zrywu Kłębanowice

Próbowaliśmy dziś przełamać pecha i zagraliśmy nowymi kompletami, ale nie udało się i coś nie możemy strzelić barmek. Ale mecz mógł się podobać i każdy kto oglądał mecz nie żałuje. Zresztą z Bieniowicami zawsze się fajnie grało, ponieważ oni chcą grać w piłkę, piłkarsko bardzo dobrze wyglądają na boisku, zwłaszcza technicznie. Mecz na wysokim poziomie, były sytuacje z obu stron, bramki, niestrzelony karny. Gra Bieniowic wiadomo była ustawiona pod dyktando dwóch napastników, a wiemy że bracia Śliwińscy stanowią trzon tego zespołu. Dzisiaj obydwaj wyszli z przodu, ale z naszej strony nie zmienialiśmy wcale naszej taktyki- my zawsze chcemy grać swoje, grać piłką, mieć piłkę przy nodze. Co prawda sytuację stwarzamy, ale jakoś nie możemy na razi ich wykorzystać. I to jest już kolejna runda, gdzie to jest naszą bolączką. Nad tym cały czas pracujemy.

Zapraszamy także do obejrzenia galerii zdjęciowej z tego meczu (fot. E. Jakubowska)

Jak na razie Kaczawa idzie jak burza, niemniej za tydzień spotkanie dwóch niepokonanych drużyn. Do Bieniowic przyjedzie Iskra Księginice i któraś z ekip po raz pierwszy straci w tym sezonie punkty.

(wywiady, foto oraz foto na okładce - e-legnickie.pl/Ewa Jakubowska)

Powiązana galeria:
zamknij reklamę

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości