Krew, pot i łzy. Trzy punkty zostają w Bieniowicach.

Krew, pot i łzy. Trzy punkty zostają w Bieniowicach.

Kaczawa Bieniowice przełamała fatalną passę z Iskrą i po ośmiu latach pozbyła się "kompleksu" drużyny z Kochlic.

Mecz rozpoczął się dobrze dla gospodarzy. W drugiej minucie dośrodkowanie z prawej strony próbował wykorzystać Maciej Swędzikiewicz. Dobrze uderzył głową, lecz piłka poleciała zbyt wysoko. W dalszych minutach kilka razy groźnie zaatakowali goście. Strzały Pawła Ręczkowskiego i Kacpra Kwiatkowskiego były albo niecelne, albo pewnie łapał je Mateusz Giedrojć. Kaczawa także nie chciała pozostać dłużna i ponownie spróbował ambotnie grający tego dnia Maciej Swędzikiewicz, lecz także bez efektu bramowego. Kilka razy na pozór dobre, prostopadłe podania otrzymywali Marcin Kowalski i Kamil Kontraktewicz. Niestety brakowało paru metrów, a czujnie na linii zachowywał się bramkarz gości, Hubert Gajda, który grając wysoko w obu przypadkach pierwszy był przy piłce. Ostatnie pięć minut pierwszej odsłony to dwie świetne okazje gości. Najpierw na silny i precyzyjny strzał z bliskiej odległości świetnie zareagował Mateusz Giedrojć, parując piłkę do boku. Potem po centrze z rzutu rożnego i strzale głową był bezradny, ale asekurowali go na linii Jarosław Omański i Karol Nikodem. Ten drugi wybijał futbolówkę, chroniąc naszą drużynę przed bramką do szatni. Do przerwy bez bramek.

Druga połowa to dalsze ataki gospodarzy. W jednej z ofensywnych akcji w 58' obrońca Iskry dotyka piłkę ręką w polu karnym, niwecząc starania Bieniowiczan. Sędzia bez wahania dyktuje rzut karny. Do strzału podchodzi Adam Popecki. Do samego końca obserwując bramkarza  strzela wystarczająco silnie w okolice lewego słupka. Goalkeeper gości wyczuł strzelca, ale przy tak precyzyjnym strzale był bezbronny. Nowy wynik to 1:0. Goście rzucili się do ataków, lecz jeśli nie powstrzymywała ich działająca tego dnia jak szwajcarski zegarek obrona, to na posterunku stał Mateusz Giedrojć. Bardzo pewnie działał na przedpolu, a niektóre strzały parował poza światło bramki w jedynie sobie znany sposób. W 60' rzut wolny wykonywał Kamil Kontraktewicz. Piłka posłana na długi słupek była niepokojona przez nikogo i trafiła właśnie w słupek. W groźnej dobitce Marcin Kowalski uderzył silnie, lecz w środek bramki i bramkarz złapał piłkę. W 65' doszło do nerwowej sytuacji. Niesportowo zachowali się goście. Jeden z nich najpierw zdeptał Karola Nikodema, a następnie drugi leżącego pomocnika Kaczawy kopnął w głowę. Sędzia jednak tego nie dostrzegł. Sprowokowany gracz Kaczawy zrewanżował się za chamskie zachowanie rywali. Po konsultacji sędziego z arbitrem liniowym Karol otrzymał czerwoną kartkę, natomiast przeciwnik zaledwie żółtą. Iskra zaczęła coraz mocniej napierać, czując krew i nadarzającą się szansę. Kaczawa, mimo, że momentami dała się zepchnąć do defensywy, wcale nie zamierzała tylko bronić się przez resztę meczu. W 68' zdarzyło się coś, czego chcemy oglądać jak najmniej. W przypadkowym starciu w polu karnym mocno ucierpiał Przemysław Woźniak. Potrzebna była pomoc medyczna i wizyta w szpitalu. Zanim przeprowadzono zmianę na powracającego po kontuzjiMichała Śliwińskiego, musieliśmy grać w ośmiu w polu. Iskra mocno napierała, ale wciąż bez efektu. Chwilę później w dogodnej sytuacji sam na sam z bramkarzem znalazł się Kamil Kontraktewicz, niemniej z tego pojedynku nie wyszedł zwycięsko. W 79' Adam Popecki miał bliźniaczą szansę. Próbował omijać bramkarza, lecz ten czujnie stał na nogach do końca i "zepchnął" naszego pomocnika do bocznej strefy. W ostateczności nie udało się oddać groźnego strzału i wykorzystać okazji.  Ostatnie 10 minut to gra głównie na połowie Kaczawy, z licznymi kontrami bocznymi strefami lub długimi przerzutami do szybkich zawodników ofensywnych. W tych kontrach niewiele brakowało, a udałoby się podwyższyć wynik. Iskra konstruowała dogodne akcje, ale nerwy kibiców Kaczawy uspokajał Mateusz Giedrojć, konsekwentnie broniąc bardzo pewnie.

Ostatecznie mecz zakończył się zwycięstwem Kaczawy 1:0, pomimo gry w dziesięciu przez 25 minut, a przez chwilę nawet jedynie w dziewięciu. Dzięki temu mogliśmy się zbliżyć na dystans 1 punktu do naszych dzisiejszych rywali, a odskoczyć Czarnym Rokitki na odległość 6 punktów (przegrali tego dnia 1:6 z KS Legnickie Pole). Następny mecz już w niedzielę, a zapowiedź wkrótce na naszej stronie.

Po spotkaniu miała miejsce miła uroczystość, gdzie zgromadzeni zawodnicy, działacze oraz kibice odśpiewali gromkie sto lat wiceprezesowi Kaczawy, Piotrowi Malukiewiczowi (zdjęcia dostępne w galerii poniżej) (zdjęcia dzięki lca.pl) 

Powiązana galeria:
zamknij reklamę

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości